Port Poetycki Chorzów
Port Poetycki dla miłośników sztuki odbywający się w Chorzowie
II Otwarty Turniej Jednego Wiersz im. Barbary Dziekańskiej, w którym uczestniczyło 24 autorów. W Jury zasiedli: Feliks Netz (przewodniczący), dr. Sylwia Borowik i Jacek Dudek.
Jury przyznało następujące nagrody i wyróżnienia:
I miejsce – 300 zł i statuetkę ufundowaną przez córkę i męża Barbary Dziekańskiej, Aleksandrę Stańczyk i Lecha Dziekańskiego, otrzymał Mirosław Kowalski za wiersz „mech”
Mech
jeżeli naprawdę nie możesz
zawiesić w powietrzu skowronka
przyczep chociaż ćmę do sufitu
zabierz mnie cichcem na dzikie łąki
nie pozwól zostać strzępem materaca
wchłaniającym kolejne kroplówki
nie pozwól
jestem przecież leśnym mchem
i łaknę deszczu
przez uchylone okno
poślij w świat ogłoszenie:
pół szafki multiwitamin
i kompotów malinowych
oddam pilnie
za łyżkę wody z potoku
wszystkie brzozy chodzą tu w białych kitlach
roznoszą babie lato w ampułkach
nie domykaj okna
nadarza się szansa
ulecę stąd którejś nocy
spotkamy się w deszczu
po północnej stronie drzew
II miejsce 200 zł
Jan Baron
Sen o wypadającym zębie
I. Opłata manipulacyjna
Nie baw się obrączką – strofuje mama, która swoją zgubiła niedługo po ślubie –
dziadka zwolniono z obozu dzięki pierścionkom danym komu trzeba w Berlinie.
Nie baw się, wtóruje żona i ostrzega, że nie pozwoli mi sprawić sobie drugiej.
Nosimy obrączki kupione przez babcię i dziadka z myślą o złotych godach,
Skrywane w szafie między belami materiałów na nigdy nie uszyte kostiumy.
Trzymałam dla ciebie. Prędko wsunąłem do kieszeni, ucieszony i zawstydzony
Stoję na Jasnej Górze w kolejce, by dać na mszę za zdrowie siostry.
Maryja ma zaciśnięte wargi, pręgi na policzku jak u wojownika.
Zsuwam i wkładam obrączkę. Złoto wręczone urzędnikowi, koperta
zostawiona na biurku ordynatora, wszystko, by się wykupić, wykpić.
II. Compassio
Zwykle strzygłem się krótko:
teraz chcę, by ogolono mi głowę,
nie powinienem mieć więcej włosów,
niż ty, siostro.
III miejsce – 150 zł
Ewa Olejarz
Człowiek z trójpolówki
niektórzy chłopi
przybyli do nas z lubelszczyzny
strasznej krainy na wschodzie
uciekali przed deszczem i kapustą
ich macochy podawały ją w misce
z rozbitym szkłem
mówiono że są liliputami
że ściągną na nas wojnę
to było
bardzo
mało
prawdopodobne
nie umieli mówić
a żeby ją wywołać
trzeba wypowiedzieć zaklęcie
które składa się z dwóch słów: kris i got
przybysze zrozumieli to opacznie
zaczęli się starać o etymologię
krisa szukali o poranku a gota w piekle
autochtoni nabijali się z nich
mieli na czole lampki
które w dziwnych porach oświetlały
im drogę do kopalni
tamci widząc to szli za nim
nie rozumieli dlaczego
wydawało się
że czarna droga to korytarz
ponieważ nie mieli matek
nikt ich nie przytulał
nikt też nie wyjaśnił dokąd dotarli
dlatego wszystko co robili było błędne
nie potrafili pracować nie potrafili gotować
nie potrafili zrobić dziecka
było prawdą że mieli w brzuchach kamienie
dlatego wszystko sprawiało im trudność
chodzenie klęcznie śmiech
postanowili się wszystkiego nauczyć
ale to było trudne
pierwszy ludzki gest
który opanowali
to kopulacja
łapali co popadło i trzymali
w ciężkich łapach
aż przestało się ruszać
trzeba im było pomóc
ale wyjaśnienia na nic się zdały
bo wąchali sierść
źli odgryzali ogon
i rzucali nim w światło
na czole przeciwnika
zaczęło się
Jury wyróżniło utwory Patryka Chrzana, Katarzyna Berety i Julii Chełminiak.
Autoportret z listem Patryk Chrzan
jaka jest nasza racja bytu, gdy stan racji jest remisowy
posilamy się wyobrażeniami, silimy na oryginalność
racje żywnościowe maleją. łapanki za słowa w zamkniętej ulicy
jedynym wyjściem kanalizowanie emocji. jesteśmy krajem
ze skrzywionym krajobrazem, bez racji stanu. każdy żyje
we własnym półświatku. udajemy się na wycieczki osobiste,
dezintegracyjne wyjazdy monologów. z gracją udane pożycie
parcie na miłość przeszło na szkło, nie wypominam ci alkoholu
ale uparcie i skrycie mam syndrom wyparcia, usuwamze świadomości,
kocham cię nad życie. szukam wsparcia w grupach uzależnień.
pamiętasz, tak Tyler poznał Marlę w Podziemnym Kręgu, nam wyszło
W kamienny kręgu z Lucelią Santos. zataczamy się tylko po okręgu
zamiast zatańczyć Foxtrota, ty ruda lisico. wiesz, że chciałbym cię
mieć pod ręką, jak broń z której wymierzę, linię demarkacyjną,
byśmy mogli markować pożycie dla otoczenia. kiedyś się z tego wyrwiemy,
zostaniemy zbiegami: okoliczności, dróg, przypadków, po wołacza na odludziu.
Jak było na początku, nie jest teraz, ale na zawsze – Twój.
PS. wejdź jeszcze raz do głowy, wejdź do gry. chcę wchodzić w grę,
ale nie igraj ze mną. a nie wymienię cię, w pamiętniku, za żadne skarby.
Mamie
…………………………………………………………………………………….Katarzyna Bereta
kurczą się we mnie wspomnienia
wietrzeją zapachy
wyblakły powidok
zastępuję odbiciem w lustrze
coraz wyraźniej widzę
oczy usta policzki
pojawiają się znikąd
jak na papierze w ciemni
najpierw ledwie zarysowane kontury
plamy światła i cienia
w końcu gotowy obraz
mokry jeszcze od łez
a gdybym tak wyparowała,
zrobiła puf i zniknęła?
zostawiłabym buty i lekki obłoczek zapachu.
kilka koszulek i parę skarpetek.
kot trochę by płakał, z głodu naruralnie.
ale czy ty, czy ty byś to zauważył?
biegniesz gdzieś, mijasz mój obłoczek.
chwila konsternacji, niezręczna cisza.
obłoczek mówić nie zamierza. obraził się czy co?
biegniesz więc dalej.
chwila! Zapomniałeś o czymś.
zapomniałeś powiedzieć mi kocham o poranku.
–halo? jesteś? – pytasz szarpiąc moje ramie.
–halo? nie, przepraszam, zniknęłam.