Nawigacja mobilna menu

Krystian Kajewski – pisarz. Ukończył polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Był redaktorem audycji Kulturkampf. Aktualnie jest organizatorem Kulturkampf Fest. Jest laureatem Turnieju Jednego Wiersza Pod Jaszczurami. W tym roku jego debitanckie opowiadania ABCDALI zostaną opublikowane przez Wydawnictwo Eperons. Ponadto jest autorem 17 książek, które zostaną wydane w niedalekiej przyszłości.

 

Bycie poetą w prowincjonalnej Polsce

Jest mało rozwojowe
Cały czas słyszę że gimnazjaliści
Wzięli Asyż
Widzę nagie kurwy zblokowane na snapchacie
Jedna z nich szantażuje mnie
Mam być ojcem jej dziecka
Jej dziecko jest antylopą gnu
Mam przejebane
O 4 wychodzę na rekonesans
Islandia pokonała Irlandię
W dziurze syczą robaki
Jest luty może czwartek
Oglądamy eksplozję na giełdzie
Jej nie schodzi z twarzy uśmiech
Wymyśla mi od grafomanów
Gdybym była zwierzęciem
Byłabym Apollinerem
Dodaje patrzę na jej getry
Jej uda jej usta jej pizdę
Wyżywam się na głupich dzieciach
] które tysiąc mil ode mnie puszczają
Latawce dmuchawce przypomina mi się
Magdalenka ze znanej powieści ale ta
Dziewczyna o twarzy gnu to zwykła
Kurwa patrzy na mnie i płacze jak
Ninja, plącze się w zeznaniach, nie
Potrafię się wydostać z tych korytarzy,
Palę papierosa za papierosem, wydaje
Mi się że jestem bramkarzem w klubie
Loch Ness, rzeka krwi zalewa moje
Pocięte palce nazajutrz nad ranem, na
Śniadanie jemy pstrąga z grilla, który
Pachnie jak twoja cipka, śmiejesz się
Z tego porównania, mówisz, że natura
Jest misterium albo coś w tym rodzaju,
Ból albo chaos rozrywa moje trzewia
I nie uśmiecha mi się dłużej niczego
Udawać, sadzę drzewa w Kalifornii, mój
Pies jest dentystą, patrzę na jego kły,
Zmywam podłogę w Hotelu Psim,
Ścieram psie kupy opuszkami palców,
Wychodzę z tej rzeki stary i pomarszczony
Mam na sobie pył, trochę sera
Rzeka spogląda na mnie prześmiewczo
Jestem uratowany prawdopodobnie
Tracę 9 z moich żyć, więc to nie jest tak.

—–

Mało obiektywnie

Lepiej raz zobaczyć,
Niż nie widzieć nigdy.
Lepiej jest dotknąć
Niż nie mieć palców.
Lepiej czuć gorycz
W ustach niż nie czuć
Nic a nic. A kiedy będę
Pod ziemią, czy będę tam
Czuć cokolwiek? Nie boisz
Się śmierci, mówisz mi, że nie ma się czego obawiać.
Ale mnie paraliżuje lęk przed tym, że kiedyś nie będzie
Ani ciebie ani mnie, że wszystko, co jest, zniknie, że
Zmieni się w coś innego. Najbardziej nienawidzę młodych
Ludzi i dzieci, zwłaszcza tych jeszcze nienarodzonych.
Świadomość, że będą żyć wtedy, kiedy mnie nie będzie,
Napełnia mnie goryczą. Jestem samotny. Każdy z nas jest
Samotny. Moje życie jest nieszczęśliwe. Nie boję się do
Tego przyznać. Dlatego piszę poezję. Poezja jest wiosłem
Galernika, w rejsie ku nieuchronnej otchłani.
Przebudowa człowieka jest prawdziwą przebudową świata.
Świat to płaska patelnia opierająca się na dwojgu przechodniach.
Jesteśmy pyłem, mięsem armatnim, ale potrafimy zachwycać się
Takimi drobnostkami jak słowicze trele czy bomba atomowa.
Nie mamy nic do stracenia. Z chwilą narodzin jesteśmy oszukani.
Ten świat, nadęty bezosobowy potwór, gardziel bez okien, deszcz
Meteorytów tunguskich budzi mnie wewnątrz Etny, jak Empedokles,
Albo Archimedes, zastanawiam się nad naturą niebytu, więc to jest
Taka najprawdziwsza bajka, że śnisz sen, w którym jesteśmy oboje
Więźniami twierdzy w Charenton, markiz de Sade, Rimbaud, porwanie
W Tiutiurlistanie, orgazmy przeżywane wspak, film Arizona Dream oglądany
Na desce klozetowej, poezja Wojaczka i malarstwo Miro, cienie w jaskini,
Rysunki naskalne, Giotto, sperma na Twoim brzuchu, delfiny,
Rekiny, podwodne miasta, muzyka jazzowa, algi i serotonina,
Blask światła, męcząca egipska noc, szaszłyk w Mc Donaldzie,
8 piętro, windą na szafot, to wszystko co się dziś zdąży zdarzyć,
Piękna opowieść bez rytmu, twoja wagina, twoje upławy, twoja
Mydelniczka, świadomość śmierci, rozpacz wynikająca z powodu
Odrzucenia, pola elektromagnetyczne, tarcza antyrakietowa, ludobójstwo
Pol Pota, Polo Cockta, Kingsajz, Anna Karenina, Jeremy Irons,
David Lynch, Sarah Kane, Tangier, samotny Burroughs dupczący
Beduina, w przerwie między ruchaniem a działką heroiny, piszący
List do brodatego poety o imieniu Allen, bajka o pięknym królewiczu
I śpiącej królewnie.

 


Centrum miasta

Balsam smaruje po ciele
Święty Franciszek myje
Stopy sarny krwawiącej.
Budda wkłada palec w pizdę
Foki. Centrum Ogrodu Oliwnego.
Małpy zmarnowały sobie życie.
W samochodzie dziewczyna
Uprawia seks z pawianem.
Koniec piosenki z playbacku.
Laska w typie Beyonce łypie
Na mnie. Jej pośladki mogłyby
Mnie uchronić przed lękiem,
Jaki odczuwam względem śmierci
Na polu bitwy gdzieś pod Verdun.
Jej uda mogłyby mnie zmienić
Z indyka w orła. Jej serce mogłoby
Mnie rozpoznać w tej chwili, mogłoby
Mnie rozszyfrować. Jej włosy Roszpunki
Mogłyby być spięte, jest ładna, mam w kieszeni
Pierścień, idę na miejsce, mówię do niej po
Aramejsku, ona odpowiada mi w jidysz,
Jest Żydówką, córką Adama Michnika
I Moniki Olejnik, pisze sprayem na
Ścianie: Palestyna to kurwa, lepiej
Uważaj co do mnie mówisz. Obrażenia
Wewnętrzne nie są wcale banalne, one
Są nieśmiertelne. W moich butach słoma.
W jej ustach mój twardy kutas. Wygramy
I tak. Przestrzeń zachowuje się jak naleśnik.
Dobrze, że nie jak kebab, w tej muzułmańskiej
Niewoli, w tym Zahirze, Koran czy czerwone
Korale, zastanawia się dziewczyna, która
Przypomina mi Mię Kalifę, aktorkę filmów
Porno. Jest kilka takich powodów.