Nawigacja mobilna menu

Kinga Weronika de Walla – absolwentka kulturoznawstwa oraz psychologii społecznej. Jej wiersze zostały docenione w kilku konkursach poetyckich i prezentowane w internetowym Radio Liryka. Publikowała w „Odrze”, „Szafie”, „Salonie Literackim”. Współautorka polsko-niemieckiej antologii „Kindheit in Deutschland – Dzieciństwo w Polsce” (Berlin 2015). Nominowana do nagrody głównej w Konkursie Dużego Formatu na tomik poetycki (2016). Stypendystka Marszałka Województwa Wielkopolskiego w dziedzinie kultury (2017). Prowadzi koło poetyckie w jednej ze szkół podstawowych w Nowym Tomyślu. Obecnie pracuje jako psycholog szkolny i wychowawca świetlicy.

.

rzeczy w nieładzie

.

tak było: prywatne bóstwa w odświętnych tatuażach.
na każde zawołanie na ramieniu święty duch – któryś z nieobecnej
niebiańskiej elity. nie mówię, że było źle. był pewien układ –
miał minąć czas i wrócić porządek, codzienność w kubku
herbaty. tymczasem dusza objęta embargiem, chleb i woda
na ratunek cudzych wnętrz. ich dzikie łowy, obce pochody.

mówiono: by nie czuć ognia i głodu, zimnego potu,
porządku wszechświata, komórkowych wstrząsów
wokół powziętych idei – byle nie dotykać rozpuszczonych
w powietrzu ciał obcych. nie trącać ramieniem
poważnego naczynia, oprzeć stopy o drzewo i czekać.

i będzie: coś się wydarzy. coś przejdzie przez tkanki i stanie się
bogiem. formą dla popiołów, konturem języka z zaschniętą śliną.
coś nas wymówi, a potem cofnie się i zgaśnie.

są rzeczy w nieładzie, włosy w deszczu.
swędzi mnie skóra głowy, dawno nie bolały zęby.

miłość była formą porządku. bezwarunkowym oddechem.

.

równonoc

.

nieraz widuję śmierć. myślę nad tym
dlaczego dotyka w ciszy. najbliżej
linii horyzontu zlewa się ze słońcem
w złotą kreskę – włazi mocnym szpadlem
tuż pod skórę.

pomiędzy moim spokojem a twoim
jest tylko ostre załamanie światła,
niebo i ziemia naprzeciw supernowej.

widuję tam nieraz ludzi;
zimne ognie w połowie nocy.

.

zgubione drogi na skróty

.

w naszych głowach mówiła pamięć
pierwszego dnia. że odejdzie i już nie wróci,
bez pytań o wieczne nic.

śmialiśmy się wtedy przez łzy
i przez strach o pogodne jutro, wśród głosów tych,
co żyją naprawdę. choć prawda jest niema jak płomień.

śpiewamy pieśń o porzuceniu rozsądku,
słowa są martwe i lepkie. w każdej chwili
od nowa trwa popiół. zapal tę noc, albo wróć.