Port Poetycki Chorzów
Port Poetycki dla miłośników sztuki odbywający się w Chorzowie
Karina Stempel, autorka dwóch książek poetyckich: Roku Drewnianego Konia (Wrocław 2015) oraz Nocy w Nome (Warszawa 2016, I nagroda w IV Ogólnopolskim Konkursie Dużego Formatu, kategoria „po debiucie”). Publikowała w czasopismach papierowych i wirtualnych (m.in. w „Helikopterze”, „FA-arcie”, „Frazie”, „Kwartalniku Powiatu Olkuskiego”, „Czasie Literatury”, „Sprzedawczyni Fig”, Miesięczniku Społeczno-Kulturalnym „Kraków”, „sZAFie”, „Afroncie” „Babińcu Literackim”, „Śląskiej Strefie Gender”, „Protokole Kulturalnym”). Wiersze z Roku Drewnianego Konia ukazały się także w antologii Przewodnik po zaminowanym terenie (Wrocław 2016).
Jest dobrze
Jest dobrze. Wszystko się wyjaśniło,
i nie tylko to: po co spotykamy ludzi,
jeśli nie po to, by odpowiedzieli
na niezadane pytania. Złoty garnek
pytań na końcu tęczy, nikt w niego
nie wierzy, dlatego przestaliśmy szukać.
Czas rośnie w nim, dojrzewa,
wszystkie zagadki zmieniają się w jabłka.
Zrywa je nieświadoma ręka, zjadają
przypadkowe usta, przypadkiem
pasują do naszych ust. I tajemnice
jak sok rozrzedzają się we krwi.
Umawiamy się na jedzenie. Na kolację,
obiad, tylko nie śniadanie. Żeby nie
skupiać się na pytaniach bez odpowiedzi,
na smaku, który zagryza nam wargi.
Stille Nacht
O czym chcesz dziś rozmawiać?
Podsumowanie roku wypada dość blado
po ostatnim zaćmieniu. Nauczyłam się płynąć
tuż pod powierzchnią rzeki i patrzeć przez wodę.
Słowa wracają, zamiast uwalniać oddech,
gromadzą się w płucach. Zaczęłam odrzucać
rzeczy zbędne, tyle tego było, i wypuszczać
puste powietrze. Łuski tak bardzo lubią,
gdy się je tylko głaszcze. Między żebrami
popiół, ostatnie suche miejsce. Jestem już
zaimpregnowana po koniuszki słów.
Znam język niemych zwierząt.
Ale nie pisz tego, dodaje Matylda.
Słowa mają znaczenie, kiedy czytają je
ci znający kod. A oni zatonęli już dawno
i chyba na zawsze. Resztę połknął dorsz.
(wiersz z Nocy w Nome, Warszawa 2016)
Matylda lewicuje
Matylda lewicuje we śnie. Nie, to jednak
nie sen. Odkąd przestała wierzyć w Boga,
ma z tym kłopot, bo nadal myśli o nim
dużą literą. A było tak prosto,
dopóki nie zapragnęła żyć. Te wszystkie
myśli poskładane w kosteczkę lub krzyżyk
pozwalały gładko przemieszczać się
naprzód. Zostawiać na boku
niepasujące części. Teraz jest gorzej,
bez spojrzenia z góry świat nie jest okrągły
i ma więcej stron. Matylda lewicuje dowolnie,
unosi się nad łóżkiem. Uderza w ścianę.
(wiersz z Nocy w Nome, Warszawa 2016)