Port Poetycki Chorzów
Port Poetycki dla miłośników sztuki odbywający się w Chorzowie
Urodzony w 1939 r. mieszka w Sosnowcu. Debiutował w katowickich „Poglądach” w roku 1983. Publikował wiersze w „Tygodniku Kulturalnym”, „Poezji”, „Miesięczniku Literackim”, „Piśmie Literacko-Artystycznym”, „Akcencie”, „Śląsku”, „Pograniczach”, „Akancie”, „Toposie”.
Kilka razy wiersze i rozmowy na antenie radia: Szczecin, Katowice, Sosnowiec (dwukrotnie), Kraków radio Alfa (dwukrotnie).
Wydał tomiki poetyckie: „Pod skórą” (1991 r.), „Rózga światła” (1991 r.), „Szelest czasu” (1993 r.), „Z oczu bielmo z serca strach” (1998 r.), „W Tatrach” (2001r., 2013), „Korowanie pokory” (2003 r.), „Samotność kota” (2005 r.), „Ślimak na asfalcie” (2009 r.), „Drzewa przy drodze” (2014 r.) – wybór wierszy, „Ciężar cienia”(2014).
Książki w Internecie: „Sercu najbliżej do poezji” (2011 r., eseje o poezji), „W Tatrach” (2011 r., III wydanie, poprawione i rozszerzone).
Pisuje również recenzje – w dorobku kilkanaście.
Także prozaik i eseista. Krótkie opowiadania i eseje drukował w „Zeszytach Literackich”, „Pograniczach”, Śląsku”, „Akancie”, „Kurierze Literackim”, „SOSNarcie”.
Pisuje również recenzje: „Śląsk” „Akant”, „Kurier Literacki” „SOSNart”, „Migotania Przejaśnienia”.
Obecny w antologii „Tatry i poeci”, wydanej w koedycji Biblioteki Narodowej i Państwowego Instytutu Wydawniczego, a także w antologiach: „Zagłębie poetów” i ”Pisarze z Zagłębia” oraz w kilku almanachach pokonkursowych.
2008 r. – jedno z pięciu równorzędnych wyróżnień w konkursie na pastisz Herbertowski zorganizowanym przez szczeciński dwumiesięcznik kulturalny „Pogranicza”.
2015 – Nagroda Artystyczna Miasta Sosnowca za całokształt twórczości.
Pochodnia
słuchałem Beethovena –
allegretto z VII Symfonii –
nagle obudziło się drzemiące
we mnie od lat wspomnienie:
krypta w kościele na przedmieściu –
Szczecin Pogodno tuż po stanie wojennym
młodzi aktorzy mówią Herberta
ze ściany patrzy Chrystus na krzyżu
płoży się mroczność po kątach
z drabiny ustawionej wśród widzów
ktoś rozrzuca ulotki
na scenie leżące ciała wśród
morza zmierzwionych gazet:
”wstań i idź „ – odchodzą w czerń
bocznych pomieszczeń jak w wieczność
„do grona zimnych czaszek”
wentylatory zza kulis wzbudzają gazetowy sztorm
niszcząc drukowane kłamstwo
„dopóki krew obraca w piersi
twą ciemną gwiazdę
[…] Bądź wierny Idź”
cisza… koniec szelest gazet w kącie
zaklęci widzowie – gabinet figur woskowych
Chrystus umierający po raz drugi
nie ma grzmotów i błyskawic
płyta dawno się skończyła
mrok pełznie przez okno
czy odpowiednią drogą
od tamtego czasu szedłem?
śpij spokojnie
Pan Cogito wskazuje drogę
Podejmowanie decyzji
Pan Cogito wciąż na rozstaju
to już kilka lat
wielokrotnie był na grobie
rodzica i przyjaciela dotykał
mogilnej ziemi zapalał znicz
patrzył intensywnie w płomień
i nic – żadnego znaku
przytłoczony sławą chce przerosnąć
wszystkie swoje wcielenia
rozmyśla nad nowym
co stać się może syntezą
obdarzony wielowątkową tożsamością
zły patrzy na wysiłki naukowców od literatury
chcących mu dorobić konkretny charakter
wreszcie postanawia:
nie zmieni się wcale skoro
z zaświatów nie ma żadnego sygnału –
zostanie wśród ludzi wędrowcem
poszukiwaczem sensu i światła
Rozpacz
było to w trzecim roku
po stracie ojca najbardziej
dopiekała mu samotność
zewsząd słyszał złe ale i wzniosłe
opinie o życiu rodziciela
ktoś nawet napisał: „Rozsądny poeta
powinien przed śmiercią spalić biurko
otruć żonę i wszystkie swoje kochanki”
Pan Cogito nie znał matki
bo zawsze ojciec podawał mu loda
pomocną dłoń kładł do snu
śpiewał kołysanki chodzili w góry
na mecze piłkarskie
razem jeździli na łyżwach
pozostawiony wpadł w depresję
był moment że wydawało
mu się iż większość jest
przeciwko niemu i rodzicielowi
leżącemu w mogile –
który nijak nie mógł się obronić
nie załamał się
przeczekał aż opatrzność
czy dziejowa sprawiedliwość
przywróciła wszystkiemu rangę
najgorsze ma za sobą
znowu świeci jak
wypolerowana tarcza
i za nią miecz
co tnie i błyszczy