Port Poetycki Chorzów
Port Poetycki dla miłośników sztuki odbywający się w Chorzowie
Jakub Pszoniak (ur. 1983 w Bytomiu) – poeta, grafik, autor książki „Chyba na pewno” (Biuro Literackie, 2019). Publikował w czasopismach naukowych i literackich oraz kilku almanachach. Był tłumaczony na polski.
W roku 2020 nominowany za debiut książkowy do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius.
DWAJŚCIACOŚ
szliśmy przez miasto z obojętnością ciem
szliśmy przez miasto za papierosowym żarem
szliśmy przez miasto w kanabinolowy dym
szliśmy z niczym szliśmy z niczym się nie licząc
szliśmy kroki same się szły
szliśmy idąc
szliśmy przez miasto z paczką papierosów
w wewnętrznej kieszeni wszytej na wysokości płuc
szliśmy przez miasto czyniąc sobie ziemię odległą
szliśmy przez miasto – w tym mieście nie ma mostów
ani rzek w tym mieście jest wiadukt komisariat
jest izba wytrzeźwień lombard i sklep
szliśmy więc przez
w tym mieście są dzieci ulic chodników
amfetaminowych ścieżek
są bezlistne drzewa gołe gałęzie splecione jak synapsy
są kominy – słupy trzymające niebo
ludożerne kopalnie i wnętrze ziemi wiszące w powietrzu
w tym mieście są psy co w sukach sennie grzeją dłonie
są głodne gołębie co ssą gęste dno
i głębokie asfaltowe ścieki
wpadające do martwych czarnych mórz
jest na butach sól brud kurz
w tym mieście są – buk im świadkiem – cisi koniobijcy
stawy w górniczych zapadliskach i skróty przez cmentarz
są nekropolie przemysłowych odpadów wysypiska śmierci
trzy dni między zgonem i pogrzebem
i awanse do coraz niższych lig
w tym mieście są rozerwane rodziny szyte na sposób
w który piorun szyje ziemię i burzowe niebo
są długie noce z piątku na niedzielę
są długi za ściemnione piątki* po 120 złotych
ciemne dzielnice dzielące się na bramy
w których dziesiony kręcą** niewidzialne pięści rynku
są pozostawione przy łóżku niedoczytane książki niedopałki
są butelki – za dużo by wylać za mało żeby mrozić
są papierosy w wewnętrznej kieszeni płaszcza
wszytej na wysokości płuc
szliśmy przez miasto za papierosowym żarem
szliśmy przez miasto w kanabinolowy dym
szkliliśmy sine oczy
szliśmy silni nadzieją ciem
TO BYŁO TU
ogień rodzi się z wilgoci
ogień rodzi się z wnętrza
nazywam się Jan Polak
nazywam się Jan Palach
nazywam się Piotr Szczęsny
nazywam się Thích Quang Ðuc
nazywam się Mohamed Bouazizi
nazywam się Sahar Khodayari
nazywam się Albert Razin
nazywam się iskra co budzi
nazywam się iskra co przekłuwa wzrok
nazywam się strzępek uniesiony gorącym powietrzem
nazywam się czerń co chłonie krzyk i światło
to było tu
to jest tu
WSZYSTKIE OCZY TO PIORUNIAN RTĘCI
LUB AZYDEK OŁOWIU
pamiętasz? Łukasz sztof trzymał w szafie
w pudełku z kasety all eyez on me
i to koniec końców był dopiero początek
potem kasetę siostra pożyczyła narzeczonemu
i to był przełom w śledztwie też tam byłem
leciał magnetowid a o wszystkim decydowała
data stempla pocztowego pamiętam jakby to było
2pac grał policjanta który poszukuje zabójcę 2Paca
choć nie wykluczone że mógł to być Nicolas Cage
z twarzą Johna Travolty grający ludzi Notoriousa
ławicę ryb łapiącą kryle lub myśl mowę czyn i zaniedbanie
a cała akcja mieściła czas pomiędzy pociągnięciem za spust
a uderzeniem iglicy w spłonkę leciał magnetowid
a ja myślałem o tym że świat w którym karnister
nazywa się kanister nie może być najlepszym ze światów