Port Poetycki Chorzów
Port Poetycki dla miłośników sztuki odbywający się w Chorzowie
Genowefa Jakubowska-Fijałkowska ur. w 1946 roku w Mikołowie. Wydała tomy wierszy: Dożywocie (1994), Pan Bóg wyjechał na Florydę (1997), Pochylenie (2002), Czuły nóż (2006), Ostateczny smak truskawek (2009), wybór wierszy i wtedy minie twoja gorączka (2010), Performance (2011), ze mnie robaka i z robaka wiersze/ of me a worm and the worm verses (2012 Off_Press Londyn) Paraliż przysenny (2016) i wybór wierszy Něžný nůž (2011) wydany w czeskim wydawnictwie Protimluv, oraz niemiecki wybór wierszy Posie sitzt nicht in der Sonne (2012). Wiersze publikowała także w „ANTHOLOGIA #2” wydanej przez Off_Press Londyn, oraz w serbskiej poezji polskiej w redakcji i wyborze Biserki Rajčić, Mój poljki pesnički XX vek oraz w antologii Przewodnik po zaminowanym terenie (Ośrodek Postaw Twórczych, Helikopter 2016).
Wiersze autorki były tłumaczone na język czeski, słoweński, niemiecki, angielski i rosyjski. Dwukrotna stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
W 2017 roku nominowana do literackiej nagrody Nike.
Wiolonczela
kiedyś miała struny
z preparowanych jelit zwierzęcych
albo z linek tkanych ze srebrnych drutów
teraz ze stali
które rozcinają twoje palce gdy grasz
przez cztery struny
przez cztery strojenia w kwintach
słońce zachodzi nad ołtarzem kościoła
z hostią świętą i wiolonczelą
grasz w aureoli tego słońca
wiolonczela obejmuje twoje kolana
pudło rezonansowe trzymasz oparte przy ziemi
jak kobietę którą kochasz
na zimnej posadzce kościoła
ona (kobieta) jak pudło rezonansowe spragniona
twojego gryfa na przedramieniu i w niej
weź ją
w ostatnim dźwięku wiolonczeli
przed tabernakulum
Stalinogród (dokument na Planete + HD)
wracanie pamięci
najlepsi synowie tej ziemi budowali hotele robotnicze
azbest len kamienny brał nas w ramiona
w pokojach hotelowców palenie picie skat
śląski brydż do rana
straciłam błonę dziewiczą (w kolejowym hotelowcu)
sucha była komunistyczna prezerwatywa
krwawiłam lekko różą dziką
bardziej w drodze na PKP
do ciepłej krwi szpilki otarły mi pięty
w pończochach skrzywił się szew
tyle mam z komuny odebranie cnoty na żywca
pod koniec kwietnia
i pochód pierwszomajowy
potem
Pożegnanie
.
nie odchodź już idę do ciebie
mam tylko cienie
i kota na kolanach
gdy umieram to jeszcze odbieram maile
Ania z firmy farmo wysyła wiadomość
masz kłopoty z erekcją ?
zawsze chciałam być kobietą
gdy już ciebie nie ma
to mogę być wszystkim
transwestytą lesbijską pedałem drag queen
mogę nawet mieć chuja
mogę nawet być warszawską Syrenką
Zjadanie stokrotek
zielonych i białych zamkniętych
zapada zmierzch
stokrotki mają smak wszystkich łąk moczarów bagien
(ona podlewa w Pradze marihuanę w doniczce)
po zjedzeniu stokrotek idziemy na tyły kawiarni
jestem w niebie jest za jasno wieczór biały po skręcie
jeszcze nie ma nocy a ty jesteś piękna jak twoja córka
inna kobieta opowiada o jego katatonii ciałem
o jego bezśnie i zaklina go metalem
na scenie na pustyni
jest bosa jest zmęczona jak ziemia
ma oczy zaklinacza węży i koni
dym fajki wodnej przysłania jej krótko obcięte włosy
przytula do twarzy butelkę wody mineralnej
inni piją cienkie czeskie piwo
ja pierwszy raz w życiu zjadłam stokrotki
i miałam wizje
dalsze od Patagonii
biała gorączka
trzymasz na rękach dziecko dziewczynkę
przysypiasz w korytarzu szpitalnym
śni ci się w tym krótkim śnie smoczek
sutek twojej matki która w ziemi
i sutek córki stojący jak mokry penis
śni ci się szybko woda płodowa macica wnętrza kijanki żaby
cięcie i ta dziewczynka którą trzymasz w objęciu
boli cię w krzyżu
chce ci się palić w tej narkozie szpitalnej z dzieckiem na ręku
masz suchy język jakby wyparował Bajkał i Ocean Arktyczny
biegniesz boso
na stopach puszka po konserwach
wszystko z siebie zrzucasz na śnieg na lód
do szpitalnego brudownika
resztę z siebie na daleką Północ