Port Poetycki Chorzów
Port Poetycki dla miłośników sztuki odbywający się w Chorzowie
DOROTA RYST – absolwentka Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Od urodzenia mieszka na warszawskiej Saskiej Kępie. Od roku 1996 bierze czynny udział w życiu literackim. Wydała 7 autorskich tomików poezji – najnowszy to „raport z zimnego kraju” (2019). Jej twórczość była publikowana w licznych almanachach, antologiach i czasopismach literackich. Jest jednym z założycieli Stowarzyszenia Salon Literacki zajmującego się popularyzacją i promocją polskiej poezji, w stowarzyszeniu pełni obecnie funkcję zastępczyni prezesa. Prowadzi i organizuje spotkania autorskie, festiwale, warsztaty poetyckie. Jest redaktorem almanachów oraz tomików poezji, jurorem w konkursach poetyckich. Od września 2010 jest redaktorem naczelnym portalu „Salon Literacki”. Szczególnie interesują ją miejsca i tropy literackie – od marca 2016 prowadzi Spacery Literackie po Warszawie i innych miastach.
powstanie
ze smutku powstałaś. z pochmurnego lata. wakacje
na mazurach ociekały deszczem. czarno-biały
telewizor w świetlicy opowiadał o spóźnionych żniwach.
ze strachu powstałaś. ze źle wygranej wojny. z ciężkich
snów w których od lat spadały wciąż te same bomby
i głód rozpychał trzewia. nie dał się oszukać.
z niewiary powstałaś. bóg przegrał tę partię
z tymi którzy zbawili od żyda i niemca.
został oleodrukiem nad brudną lamperią.
powstałaś. stoisz mocno. z każdym obrotem
piędzi pod stopami zamieniasz się w smutek.
plama
któregoś dnia dzwoni telefon i na pytanie kto mówi? skrzypiący
głos odpowiada jak to kto? mama. wszystko wraca
na nieswoje miejsca. znów jesteś małą dziewczynką
która boi się że się wyda że zjadła czekoladę
i że nikt jej nie kocha. palce kurczowo zaciskają się na szyi
misia. to bezpieczny wariant. w końcu po coś są
te cholerne misie. przecież nie do zabawy. z obawy
że błękit nagle wyleje się w czerwień
ściemnieje zastygnie słodkim mdlącym zapachem
wypełni powietrze stępiasz nawet wzrok. powtarzasz
jak mantrę plamy z krwi kiedy zaschną, zostaną na zawsze.
zawsze myślałaś o niebieskich migdałach. zbyt gorzkich
słowach. wcierasz sól w plamę. pamiętasz
tylko zimna woda. żeby nie ściąć białka.
krótkie ćwiczenie z przemijania
taki dżdżysty dzień. niedziela. moment kiedy patrzysz
na chłopaka w autobusie i zaczynasz płakać. podoba ci się
za bardzo. i wiesz że jest młodszy od twojego syna.
nie ma znaczenia że syn jest tylko nie do końca
zdarzoną możliwością. wszystko co przed tobą
to perspektywa kilku ulic zmierzających ciągle
w te same miejsca. autobus z wilgotną szybą.
wyszukiwarki już podsuwają przywróć miękkość
szorstkim ręcznikom. jakiś konkret. przecież trzeba
być tu i teraz. tak mówił twój terapeuta. nie powiedział
że tylko to co się nie zdarzyło zostaje w nas na zawsze.
[wiersze z tomu raport z zimnego kraju]