Port Poetycki Chorzów
Port Poetycki dla miłośników sztuki odbywający się w Chorzowie
Darek Małek – niepoprawny optymista chodzący w permanentnej żałobie po pesymizmie. Urodzony w Warszawie mieszkający na stałe w każdym miejscu, które go zachwyciło. Pisze od dawna ale dopiero od 6-ciu miesięcy po zaadaptowaniu przez Seminarium Poetyckie Sam Cel zdecydował się ujawnić co.
Pentagram Leonarda
„wysokość dorosłego człowieka równa się w przybliżeniu
szerokości jego rozstawionych ramion”
Witruwiusz, „O architekturze ksiąg dziesięcioro” księga III
Rana miała zamarznąć a płonie kłuta przez ptaki,
miały odlecieć, nagi otwieram okno, szkliste gwoździe
przybijają stopy do podłogi, rozłożone ręce do ścian,
niech ukrzyżują mnie proporcjonalnie abym
nie wypadł z puszczonej w ruch witruwiańskiej ruletki,
czekam w jakiej pozycji się zatrzyma.
kwadrat wpisany jest w okrąg
dłoń jest równa czterem palcom
stopa jest równa czterem dłoniom
łokieć jest równy sześciu dłoniom
cztery łokcie dają człowieka
krok jest równy czterem łokciom
człowiek jest równy dwudziestu czterem dłoniom*
a więc najbardziej o dłonie tu chodzi, złożone
mierzą człowieka i modlitwę, rozłożone
czynią go doskonałym a ją bezskuteczną.
jestem
wpisany w kwadrat,
w cztery strony świata zamknięte
w okrągłej linii z miejscem
na pępek pośrodku.
Ścieranie w proch
Słowa nie trzymają się języka
odklejają się i martwieją pod
nagrobkami zębów
na wargach
osierocona interpunkcja
pisze sine epitafium
urodziłem się
ze szkłem w środku
rezonującym bodźce spoza mnie
z rzekami pokrytymi skórą
tłumiącą głośny szum
nieuporządkowanej krwi
połóż na moim przegubie dźwięk
zamykanych drzwi
uciszy rzeki
dające mi życie.
Oczy na szafocie „Z TONĄCEGO CZOŁA WIELORYBA
domyślam się ciebie –„ Paul Celan
Pamiętam czas obleczony złotem,
lisy obsiadły drzewa i karmiąc się
ich zielenią strawiły ją na czerwień i żółć.
Wyczesując z włosów babie lato
powiedziałaś [………………………..]
Na szczotce zostały nitki spermy
innego mężczyzny – pierwsze zaspy
zimy, która właśnie się stała.
Wzrok posiwiał od mrozu, powieki
skrobały z oczu słony szron, do
cienkich tafli, bez trudu mogłaś
wyrąbać przerębel, ręką wyłowić
ledwo żywą rybę, zrobić z niej wzór
na ramieniu.
Cierpliwie czekam na mniejszy chłód,
ścięte oczy ogrzeją się i rozpuszczą, mokre
przewieszę przez palce, wyschną na liść aby
spaść z drzewa przyszłą jesienią,
w epoce tamtej
wymarły wszystkie
odpowiedzi.