Port Poetycki Chorzów
Port Poetycki dla miłośników sztuki odbywający się w Chorzowie
Anna Nawrocka – rocznik 1974, mieszka w Zawidowie, skąd wszędzie ma daleko.
Należy do DGL Nurt w Lubaniu, która to grupa jest jej stacją początkową. Kilka lat temu uznała, że potrafi pływać, wyszła na brzeg i odważyła się wyruszyć w drogę. Trafiła na Głogowskie Konfrontacje Literackie, od tego czasu kilka razy w roku wybiera się w podróż i szuka dobrych miejsc na poetyckiej mapie Polski. Wybiera trasy alternatywne – takie, z których można zjechać do lasu i zbierać grzyby. Lubi czytać.
Z coraz większym zaangażowaniem włącza się w działalność artystyczną, aktywnie – pomimo odległości – uczestniczy w działaniach Głogowskiego Stowarzyszenia Literackiego oraz Stowarzyszenia Alternatywni w Elblągu. Lokalnie udziela się w grupie literackiej Nurt.
Kolekcjonuje książki poetyckie i ciekawe słoiki. Aktywna w kuchni, ceni proste przepisy, również te na życie. Spełniona rodzinnie i zawodowo. Swoim dziadkom poświęciła najbliższe jej wiersze.
Metody
Frauen, Fressen, Freiheit!
Blümchen, co ty możesz wiedzieć o głodzie. Skubiesz
okruszki jak ptaszek, przeliczając w głowie kalorie na
gramy: w nasączanie płatków, kroplówki witaminowe.
Nieustannie szukasz sposobu na oszukanie głowy i ciała,
może Internet podpowie tabletki z tasiemcem, chemiczny
koktajl, cudowną zupę z kapusty, środek DNP na spalanie?
Tłuszcz? Wisiał w powietrzu, oblepiał warstwą czerwone
cegły, ściekał po ścianach. Puszczał do nas oczko, pływał
w kurwiej zupie. Śnił się workom kości rzuconych na prycze.
A jednak nic nie było czuć przy bloku numer 24, w środku
nie było uczuć. Śmiech? He-Hi, Ho – nie przewidzieli na to
miejsca w Joy Division. Praca was wyzwoli, praca uszczęśliwi.
Kwiatuszku, nie obrywaj płatków stokrotkom, nie chowaj się
w zakłopotanie. Wiesz, mogłyśmy mieć długie włosy, gładzić
ich łyse głowy, umyć się mydłem RIF, czysty żydowski tłuszcz.
Zasady
„ …nigdy nie bawiłem się tak dobrze w całym życiu.
Noce za okupacji były fantastyczne, a burdele nigdy
nie wyglądały lepiej niż kiedy Niemcy tu byli”
Fabienne Jamet
W domu nie ma ojca, brata ani wuja – zdziadziejemy
siostro. Pierwsze zmatowieją nam paznokcie, włosy
będziemy farbować na czarno – udając, że w Paryżu
lipiec nie był końcem świata, nie był końcem wakacji,
a ci mili chłopcy zostaną tu przecież tylko przez chwilę.
Drugi będzie głód. Takiej talii maleńka nie miałaś nawet
gdy w teatrze przymierzałaś gorset z epoki, ma belle!
W Le One-Two-Two wsiądziesz do przedziału, pociąg
zabierze nas wszystkie w daleką podróż. Chłodny szampan,
gorąca czekolada na pusty żołądek. Powstrzymaj mdłości mała,
szalony maszynista ciągle sypie węgiel – lubi ostrą jazdę,
nie trzyma się torów. Choć przed oczami coraz częściej
płonie czerwona lampka , chude miasto, którego on nigdy
nie zrozumie chwieje się na nogach, frywolnie puszcza oczko.
Zapamiętał punkt – kurtyzany nie patrzą z jakiej jesteś armii.
Co trzeci dzień balansując na krawężniku, utrzymaj pion.
Przyzwyczaisz się do beau Fridolin w białym fartuchu
między twoimi nogami, takie są zasady ma belle soeur.
Do karminowych ust przylepione okruchy, ziarenka zostały
na fotografii. Zapachem palonych włosów kończy się epoka.
Milczenie
„Andriej Andriejewicz próbuje zrobić mi aborcję
ręką nasmarowaną jodyną, bez instrumentów…”
Agnessa Mironowa
Nie okazuj owcom litości, zawsze dbaj o swoje futro.
Nie szarp, nie rzucaj pod nogi ani w oczy, nie paraduj
w czerwonym. Pogrąży cię ruszanie ustami, gdy cały
kraj śpiewa na cześć, na wyścigi – kto głośniej, nu kto?
Nie zadawaj pytań, uważnie słuchaj słów podrzucanych
mimochodem. Obserwuj, naucz się nalewać mleko tak,
by nie uronić kropli, by na dnie został jeden garnuszek.
Białe, gdy zsinieje potrafi zabić. Mleko, waciane spodnie,
mróz. Nie przestawaj maszerować, nigdy nie zapomnij
o tym jak postawić kolejny krok. Równaj w szeregu,
nie okazuj obcym litości – tych kruchych i złamanych
w pół zavtra przywiozą saniami. Wygodne durnie, tfu!
Nie okazuj owcom litości, zawsze dbaj o swoje futro,
nadstaw krok za miarkę owsa. Milcz, poluj i wyj tylko
z wilkami. Nie oddawaj zwierzęcemu instynktowi, naucz
kochać i cierpieć bez jęków. Dla młodych nie ma tu mleka.
Przypadki
– Dominice
Tora! Tora! Tora!
W nocy z soboty na niedzielę myślę o odmianie słów
przez przypadki – wieloryb i okręt. Czy ze spokojnych
fal wynurzają się podobnie, jak wyglądają załamane
smugi światła na stalowej skórze. O tym jak pocił się
telegrafista literując nazwisko pierwszego poległego
żołnierza. I czy w tę noc widać było Niedźwiedzicę?
Przeskakuję z hasła na hasło, w strugach informacji
znienacka trafiam na czwartego sierpnia, czterdziesty
czwarty, 19:24. W sumie ciekawe, jednak nie o nim
chciałam do Ciebie napisać. Czy wiesz, jak o świcie
pachną plantacje kauczuku na tropikalnych wyspach
południowowschodniej Azji? Paloną gumą? A może
ciekawością, która każe mi sprawdzić co łączy patent
Charlesa Goodyeara z 1844 z anonimowym projektem
badawczym nr 4 – w jakich proporcjach mieszano gumę
z paliwem i aluminium. Czy Coppola opisując zapach
zwycięstwa o poranku w czasie apokalipsy wiedział,
jak pachnie pirożel przyklejony do skóry? Czy napalm
da się zmyć z siebie zwykłym mydłem?