Nawigacja mobilna menu

Anna Luberda-Kowal – Językoznawca, tłumacz, leksykograf. Zaczęła pisać 3 lata temu, publikując na portalach poetyckich (jako Alga, Ana Mada). Ulubiony kolor atramentu to galusowa mglista zieleń. Chwilowo prowadzi hodowlę drzewołazów. Zwyciężczyni konkursu „Napisz to jeszcze raz” organizowanego przez Redakcję Serwisu Poema, Turnieju Jednego Wiersza organizowanego przez „Poeci po godzinach”. Wyróżnienia: drukiem w XXVII OKP „O Laur Opina” , w XIV OKP im. C.K. Norwida, w Turnieju Jednego Wiersza w ramach 3 Festiwalu Dużego Formatu. Publikacje: w e-Tygodniku Literacko-Artystycznym pisarze.pl – Wiersze Tygodnia; Kwartalnik Literacko-Artystyczny sZAFa; Antologia Poetów Polskich 2016; W stronę haiku pod red. Marcina Niziurskiego oraz Seks w pewnym mieście – antologia limeryków kosmatych pod red. Mariusza Parlickiego wydana nakładem pisarze.pl. Śląska Strefa Gender; Salon Literacki – Internetowa Gazeta Kulturalna – Paweł Podlipniak prezentacje. Redaktor wygaszanego portalu poema.pl, aktualnie redaktor portalu poemax.pl.

.

ulica Świetlickiego
.
przecież mijam pana niedokładnie
nie przystaję z czerwoną torebką
prosząc o próbkę pisma jak w banku
czasem jest pan z suką
czasem ze śledziem
najczęściej z toastem
nad kontenerem z przeszłością
wyssaną z kamienicy
nie czytuję pana
lecz badam pana wpływ
na moje cokolwiek
taka sucha od niechcenia
wymiana potoczności
otwieram kolejny tomik
i z karty tytułów
wybieram porcję bólu
z kacem
ze śledziem
lub bez
.

letnie dziwidło
.
wejdź w ten wiersz i spodobaj mu się
niech przygarnie zapachem niech otuli barwą
wyniesie zarys pojęcia ponad wypatrzenie
w nim przecież cała zatęsknota wersów
więc nie wypatrując zajrzyj poza ramę
nie zdążysz zadziwić siebie zapodziejesz
i zerwiesz z drzewa uśmiech kota
.

kokardki
.
rozmawiaj ze mną. już mnie nie popsujesz
czytaniem słów na odległość
pola siłowego.
 
 
nikt, kto zobaczył pozrastane cienie
nie spodziewał się umrzeć
w tamto popołudnie. byłeś sam,
sprzeniewierzył się kiosk z twojej ulicy,
wypluwając ostatnią porcję ze szlugami.
 
za darmo nie umrzesz, teraz płacisz rajem.
skaczesz po falochronie, nadal bojąc się zapaści,
a w tyle głowy idź spokojnie brzegiem
z dziewczynką za rączkę, z kokardkami w ustach.
obok inne fale ściągają uwagę.
na próżno we wnętrzu rozum pohukuje
przecież są, po to są,
żeby spadać z chrzęstem
kości nie rzucaj. kiedy dno cię ściąga
najmocniej – skacz! ten jeden raz
nie łap się powietrza. to jest ta chwila.

dla niej jesteś.
dla mnie.