Nawigacja mobilna menu

Adriana Jarosz – pedagog i bibliotekarz. Autorka książek poetyckich: „Rozdrożami”, „Niebo pachnące sianem”, „Modlitwy malowane trzciną” oraz tekstów w albumie fotograficzno-poetyckim „Rogalik”. Utwory A. Jarosz ukazały się w licznych antologiach, almanachach (również poza granicami Polski), czasopismach literackich, a także w publikacjach pedagogicznych. Wiersze poetki publikowano w języku serbskim, czeskim i angielskim. Laureatka wielu ogólnopolskich konkursów literackich.
Należy do opolskiego oddziału Związku Literatów Polskich, Stowarzyszenia Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza i Polskiego Towarzystwa Biblioterapeutycznego. Honorowy Członek Janowskiego Klubu Literackiego. Nominowana do nagrody „Perła Roku 2014” powiatu strzeleckiego, „Nagrody Marszałka Województwa Opolskiego dla Animatorów i Twórców Kultury w roku 2017” oraz „Laurów Ziemi Strzeleckiej 2019”.

 

W STRONĘ DZIKIEJ IRLANDII

Wspaniałe mokradła skąpane
w zieleni, wrzosowiska Connemary,
gwiezdna pieczęć na dziewiczym niebie.

Czasem pomiędzy skalnymi formacjami
dostrzec można człowieka. Nawet jeśli
jest zgorzkniały, zastyga w wulkanicznej
lawie pierwotnych, najczystszych myśli.

Na plaży w Roundstone sypie się biały
piach. Wiatr wybiera drobne okruchy,
układa je na cyferblacie, a czas wprawia
w ruch subtelne serce przyrody. Płynie
pieśń Celtów. O wapienne, kocie głowy
rozbijają się deszczowe krople – mocne,
metodycznie cierpliwe, rytmiczne, zimne.
Słyszysz wojenne bębny nieujarzmionych
duchów, przedwiecznych wojowników.

Spoglądasz w stronę dzikiej Irlandii.

Kamienna ścieżka do opactwa Kylemore
zarasta melancholijną gamą fioletów.

Błogosławione krajobrazy ziemi i jasny,
delikatny pył w klepsydrze przemijania.

 

JESTEM

Gdzie cię znaleźć? – pytasz,

choć wiesz, że bywam
nadpalonym fragmentem
nieudolnego wiersza,
nieważnym problemem,
zaledwie cieniem, który podąża
za konturem (nie)doskonałej istoty.

Czasem mówią, że słychać mnie
w pieśniach mgły, opowieściach
zamkniętych w podaniach.

Jestem pierwszym drgnięciem
kołyski, dotykiem dębowej kory,
jesiennym zapachem buczyn,
nadzieją błędnego ognia.

Rzucam mąkę na wiatr,
by dobrym sprzyjały obłoki,
złych prowadzę do kraju
bagiennych dziwożon.

Czasami bywam i tam,
gdzie tamaryszki oraz krzewy
oliwne składają pokłony
bezkresowi, lecz drzewem
niebios jest bożodrzew –
moje a x i s m u n d i.

Jam początek i ostatni oddech.

Kiedy lelki wracają do gniazd,
buduję kolejne domy dusz.
Za nimi stawiam ule,
pszczelim pyłem i pierzgą
obsiewam podniebne pola.

Siódmego dnia odpoczywam.

 

OPOWIEŚCI Z PRZEŁĘCZY

Potknąłem się o kamień nad górskim potokiem.
Wcześniej las zawirował jak wichrowy anioł,
kiedy splata warkocze z mrocznego sitowia,
kiedy w dłoniach unosi gęśle jasnych gazdów.

Płoną ptaki Hasiora, płonie niebo zachodem.
Na upłazach, w załomach plotą się same dziwy.
Nad Stawami Spiskimi Baśka z Groniów przystaje
i ze smutku pszczół gwiezdnych kwiaty nocy haftuje.

Na Lodowej Przełęczy Kasznicowie* zasnęli,
próżnią wiatru dotknięci jak pradawni rycerze.
Świat na poły baśniowy, a na poły zdradliwy.

Modlę się z tobą, góro. Słucham w ciszy pacierzy.

Żleb Drège’a pułapką, staje czas na kamiennym
dywanie. A ja? Siadam na brzegu szemrzącego
potoku i piszę. Prosty wiersz o przemijaniu.

 

*3 sierpnia 1925 r. na Przełęczy Lodowej doszło do niewyjaśnionej tragedii,
w wyniku której śmierć ponieśli Kazimierz Kasznica i jego syn oraz Ryszard Wasserberger